Czy warto udać się śladami Izabeli Czartoryskiej po Dolnym Śląsku? Czy w tych samych miejscach, w których zatrzymywała się dziewiętnastowieczna arystokratka, nadal można znaleźć coś interesującego?
Początek dolnośląskich wojaży Izabeli Czartoryskiej przypada na pierwszy tydzień lipca. Do Wrocławia przybyła 4 lipca rano, lecz – jak pisze – był to czas jarmarku, musieliśmy się zadowolić byle jaką oberżą i kiepskim obiadem.
Dziś, aby trafić na jarmark, trzeba do Wrocławia przyjechać trochę wcześniej niż w pierwszych dniach lipca. Jarmark Świętojański na rynku i przyległych uliczkach trwa już od końca maja do dnia św. Jana, patrona miasta. Odwiedzają go tłumy, jednak warto przynajmniej raz tam zajrzeć.
Centrum Wrocławia nie przypadło arystokratce do gustu, zadowolona za to była z noclegu w Świdnicy. Tam też Czartoryska nabyła rękawiczki – znane z ładnego i dobrego wykonania.
I dzisiaj w tym kupieckim mieście nie brakuje butików i sklepików, jednak jeśli na prawdę chce się poczuć kupiecki charakter Świdnicy, koniecznie na przyjazd tu trzeba wybrać pierwszą niedzielę miesiąca. Wtedy tradycyjnie odbywa się tu Świdnicka Giełda Staroci, Numizmatów i Osobliwości, jedna z największych na Dolnym Śląsku.
W każdy weekend do Świdnicy docierają dwie pary pociągów retro z Jaworzyny Śląskiej. Oczywiście kolejnictwo i epoka pary to trochę późniejsze czasy niż wyprawa Izabeli Czartoryskiej, jednak warto wiedzieć, że na pasażerów każdego z tych pociągów czekają przewodnicy w starych kupieckich strojach, którzy wprowadzą w te dawne czasy i oprowadzą po mieście.
Ze Świdnicy do Cieplic Czartoryska podróżowała przez Kamienną Górę i Kowary, w tej chwili dużo wygodniej jest udać się pociągiem przez Jaworzynę Śląską. Dogodnych połączeń jest kilka w ciągu dnia, w paru wypadkach nawet całkiem nieźle skomunikowanych. Zaznaczmy jednak, że można pojechać także tą samą drogą, którą wybrała Czartoryska. Codziennie rano jest jedno połączenie PKS do Jeleniej Góry przez Wałbrzych, Kamienną Górą i Kowary.
Ostateczny cel podróży dyliżansu Czartoryskiej, czyli Cieplice, stanowiące dziś część Jeleniej Góry, to miejsce już od setek lat odwiedzane przez kuracjuszy i eleganckie towarzystwo z całej Europy.
Czy Izabela Czartoryska mogła skorzystać z kilkudziesięciu zabiegów, jakie uzdrowisko oferuje dziś? Z pewnością nie było ich aż tak wiele, na pewno też przyjeżdżając dziś nie napisałaby, że mieszkanie mamy nadzwyczaj podłe. Baza noclegowa w Cieplicach jest bardzo bogata i na wysokim poziomie. Jedynym mankamentem są wysokie ceny i... brak miejsc, jeśli nie zarezerwuje się pobytu dostatecznie wcześnie.
Bo jak dawniej, tak i dziś Cieplice-Zdrój cieszą się sławą wśród gości z kraju i z zagranicy.
Tak samo jak kiedyś, można z Cieplic dotrzeć bez problemu do okolicznych atrakcji turystycznych. Zapewne nie skorzystamy już z lektyk, które w XIX wieku były bardzo popularne, ale i na własnych nogach dotarcie z centrum uzdrowiska na Zamek Chojnik nie zajmie więcej niż dwie godziny. Wystarczy przejść przez Park Norweski, dalej prosto koło tamy iść w stronę Podgórzyna. A stamtąd żółtym szlakiem w niecałą godzinę na szczyt. Można też podjechać do Sobieszowa i dotrzeć do zamku niezbyt trudną drogą w nieco ponad pół godziny.
Do wodospadów Szklarki i Kamieńczyka, które zachwyciły Czartoryską, najlepiej z Cieplic wybrać się pociągiem. Są co dwie godziny, a za promocyjny "dobry bilet" z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby zapłacimy 5 zł (i przysługują żniżki ustawowe!). Jeśli wybierzemy Kamieńczyk, to jedziemy pociągiem do końca. Ze stacji Szklarska Poręba Górna do wodospadu dotrzemy w niecałą godzinę czerwonym szlakiem. Droga jest łatwa, jedynie ostatni odcinek jest mocno pod górę.
Jeśli chcemy zobaczyć wodospad Szklarki, to najlepiej wysiąść już na stacji Szklarska Poręba Dolna i stąd zejść do niego w trzy kwadranse czarnym szlakiem. Szlak czarny jest o tyle wart uwagi, że jest to szlak okólny, pozwalający zrobić pętlę dookoła miasta. Pozostając na nim możemy w niecałą godzinę wrócić do centrum kurortu, a idąc kolejną godzinę - dotrzeć do Kamieńczyka (na ostatnim odcinku trzeba zejść na szlak czerwony, ale wszystko jest bardzo dobrze oznakowane).
Obydwa wodospady są dużą atrakcją i przy ładnej pogodzie przyciągają tłumy turystów.
Trochę więcej wysiłku trzeba włożyć, aby dotrzeć nad Śnieżne Kotły. Najlepiej wystartować z centrum Szklarskiej Poręby szlakiem żółtym. By wspiąć się do schroniska pod Łabskim Szczytem, potrzeba około dwóch godzin. Kolejna godzina potrzebna jest na dotarcie do przekaźnika telewizyjnego (dawnego schroniska) nad Śnieżnymi Kotłami. Widok w dół jest naprawdę niezapomniany!
Nie możemy już niestety, tak jak Izabela, odwiedzić hrabiny Schaffgotsch. Obecnie znajdujący się przy głównym cieplickim deptaku pałac jest zajęty przez filię Politechniki Wrocławskiej. Z zewnątrz prezentuje się naprawdę wspaniale, ma odnowioną i zadbaną elewację. W środku niestety niewiele się zachowało, właściwie tylko trzy pomieszczenia. Reszta jest całkowicie współczesna i przypomina tak naprawdę standardowy budynek użyteczności publicznej położony gdziekolwiek. Dwa z zachowanych pomieszczeń służą administracji, ostatnie – to niewielka aula. Nie są one dostępne do zwiedzania, ale jeśli zajrzymy tutaj w godzinach pracy, zazwyczaj wystarczy poprosić i można zerknąć na ocalałe zabytki.
Podobnie rzecz ma się w Bukowcu, w którym nie ma już, jak na początku XIX wieku, hrabiny von Reden. Założenie jednak odzyskuje swoją dawną świetność dzięki Fundacji Doliny Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej. Najłatwiej dostać się tutaj miejskim autobusem linii 3, która zatrzymuje się pod samym pałacem i folwarkiem. Ale uwaga – połączeń jest mało, bo nie jest to podstawowa trasa tej linii. Można też dojechać do Kostrzycy (połączenia z Jeleniej Góry do Karpacza przez Kowary) i ostatnie pół kilometra przejść wzdłuż bocznej drogi.
Do innego pięknego i zabytkowego miejsca - Staniszowa również najprościej dotrzeć autobusem komunikacji miejskiej – linią 19 spod jeleniogórskiego teatru. Połączeń jest niewiele, więc trzeba dobrze sobie rozplanować godziny. W samym Staniszowie są jednak aż dwa założenia pałacowe, które warto zobaczyć – Pałac Staniszów (Staniszów Górny) i Pałac Na Wodzie (Staniszów Średni). W obydwu funkcjonują hotele i restauracje, można się więc zatrzymać na obiad lub na chwilę dłużej.
Mimo że podróż Izabeli Czartoryskiej jest kojarzona głównie z Cieplicami, to prawie połowę swojego czasu na Śląsku spędziła w Starym Zdroju w Wałbrzychu. Podróż z Jeleniej Góry do Starego Zdroju nie będzie trudna, można skorzystać z jednego z kilkunastu pociągów. Jednak na miejscu czeka nas poważny zawód, bo z uzdrowiska niewiele już tutaj zostało. Tym razem jednak to nie czasy wojenne i powojenne przyczyniły się do degradacji tego miejsca. Nastąpiło to prawie sto lat wcześniej.
W 1868 roku na skutek prac górniczych naruszono warstwy wodonośne, co w ciągu pięciu lat doprowadziło do całkowitego zamknięcia zdroju. Jak napisał w 1875 roku goszczący tu dr Henryk Łuczkiewicz: stajemy na stacji Altwasser [obecnie Wałbrzych Miasto], zakurzonej czarnym pyłem węgli i licznych fabryk. Ruch tu wielki, wszędzie wozy wyładowane wyrobami z żelaza, węglami, duszno i ciemno, co na przybywającego niemiłe sprawia wrażenie. A przecież owo Altwasser było niegdyś bardzo miłym miejscem i licznie przez chorych odwiedzanym (...). W połowie naszego wieku rozszerzający się coraz bardziej przemysł górniczy zaczął coraz więcej miejsca zajmować, dawniej dla uprzyjemnienia pobytu tutejszych chorych przeznaczonego.
Dużo lepiej mają się natomiast inne atrakcje, które Izabela Czartoryska odwiedziła przebywając w Starym Zdroju. Cały czas zachwyca, będący jednym z najpiękniejszych (i największych po Malborku) polskich zamków – Zamek Książ. Spod stacji Wałbrzych Miasto można do niego dojechać autobusem nr 8. Można też z kolejnej stacji na tej linii - Wałbrzych Szczawienko - w nieco ponad pół godziny dotrzeć na pieszo.
Dobrze ma się też Pałac Jedlinka, w którego zabudowaniach folwarcznych otwarto regionalny browar, hostel oraz hotel. Dotrzeć tu z Wałbrzycha można autobusem linii 5 lub pociągiem ze stacji Wałbrzych Główny w kierunku Kłodzka i Kudowy-Zdroju. Mimo że Czartoryska prawdopodobnie nie zajrzała do centrum, warto też poza Pałacem Jedlinka je odwiedzić. Jest to urocze małe miasteczko na cichy i spokojny weekend.
Ze Starego Zdroju (dziś dzielnicy Wałbrzycha) Izabela wróciła do Wrocławia (tu znowu do dyspozycji mamy kilkanaście połączeń kolejowych), gdzie zwiedziła między innymi ratusz i kościół św. Elżbiety. Możemy bardzo łatwo pójść w jej ślady, gdyż w ratuszu mieści się Muzeum Sztuki Mieszczańskiej (oddział Muzeum Miejskiego Wrocławia), które specjalizuje się w obiektach związanych z wrocławskimi warsztatami rzemieślniczymi oraz artystami od czasów najdawniejszych po współczesność.
Nie ma już we Wrocławiu także rodziny Kornów ani nie ukazuje się wydawana przez nich najstarsza i najdłużej wychodząca gazeta wrocławska "Schlesische Zeitung". Trudno też zwiedzić czy nawet jedynie obejrzeć ich majątek w Osobowicach, w którym gościli Izabelę Czartoryską, gdyż pod koniec XIX wieku Kornowie przenieśli się na północny-wschód Wrocławia, do dzisiejszych Pawłowic.
Ale w Pawłowicach właśnie można tu podziwiać okazały Pałac Kornów należący dzisiaj do Uniwersytetu Przyrodniczego. Park jest ogólnodostępny, a w przyziemiu głównego budynku znajduje się restauracja. Można tu dotrzeć autobusem linii 130 (pętla przy pałacu) lub na pieszo z przystanku kolejowego Wrocław Pawłowice (na trasie Wrocław – Trzebnica).
Także kościół św. Elżbiety, zlokalizowany tuż przy wrocławskim rynku, pozostaje otwarty przez większość czasu. Szczególnej uwadze polecamy najokazalszy element kościoła, monumentalną wieżę mierzącą przeszło 90 m i posiadającą u podstawy mury grubości blisko 3 metrów. Wieżę widać już wjeżdżając pociągiem od strony Wałbrzycha, gdyż tory są ułożone tak, aby wieża była cały czas na wprost. Kiedyś, gdy pociągi zamiast do Wrocławia Głównego, docierały do Wrocławia Świebodzkiego, było tak na całej trasie przez Wrocław, teraz tracimy ją z oczu kierując się w stronę Wrocławia Głównego w okolicach Grabiszyna.
Dla odwiedzających kościół turystów największą atrakcją jest czynny od kwietnia do października taras widokowy na wieży, z którego można zobaczyć rozległą panoramę Wrocławia i jego okolic, a w pogodne dni - nawet Śnieżkę.
Czy warto więc udać się śladami Izabeli Czartoryskiej po Dolnym Śląsku? Warto! Podróż ta nie będzie trudna ani męcząca, a ciekawych miejsc do odwiedzenia w czasie jej trwania znajdziecie bez liku... tylko czy ktoś dostanie 2 miesiące urlopu...?
Promenada w Uzdrowisku Cieplice / fot. S.Ślusarczyk (cc-by-sa) |
Dziś, aby trafić na jarmark, trzeba do Wrocławia przyjechać trochę wcześniej niż w pierwszych dniach lipca. Jarmark Świętojański na rynku i przyległych uliczkach trwa już od końca maja do dnia św. Jana, patrona miasta. Odwiedzają go tłumy, jednak warto przynajmniej raz tam zajrzeć.
Centrum Wrocławia nie przypadło arystokratce do gustu, zadowolona za to była z noclegu w Świdnicy. Tam też Czartoryska nabyła rękawiczki – znane z ładnego i dobrego wykonania.
I dzisiaj w tym kupieckim mieście nie brakuje butików i sklepików, jednak jeśli na prawdę chce się poczuć kupiecki charakter Świdnicy, koniecznie na przyjazd tu trzeba wybrać pierwszą niedzielę miesiąca. Wtedy tradycyjnie odbywa się tu Świdnicka Giełda Staroci, Numizmatów i Osobliwości, jedna z największych na Dolnym Śląsku.
W każdy weekend do Świdnicy docierają dwie pary pociągów retro z Jaworzyny Śląskiej. Oczywiście kolejnictwo i epoka pary to trochę późniejsze czasy niż wyprawa Izabeli Czartoryskiej, jednak warto wiedzieć, że na pasażerów każdego z tych pociągów czekają przewodnicy w starych kupieckich strojach, którzy wprowadzą w te dawne czasy i oprowadzą po mieście.
fot. UM Świdnica |
Ostateczny cel podróży dyliżansu Czartoryskiej, czyli Cieplice, stanowiące dziś część Jeleniej Góry, to miejsce już od setek lat odwiedzane przez kuracjuszy i eleganckie towarzystwo z całej Europy.
Czy Izabela Czartoryska mogła skorzystać z kilkudziesięciu zabiegów, jakie uzdrowisko oferuje dziś? Z pewnością nie było ich aż tak wiele, na pewno też przyjeżdżając dziś nie napisałaby, że mieszkanie mamy nadzwyczaj podłe. Baza noclegowa w Cieplicach jest bardzo bogata i na wysokim poziomie. Jedynym mankamentem są wysokie ceny i... brak miejsc, jeśli nie zarezerwuje się pobytu dostatecznie wcześnie.
Cieplice / fot. Krzysztof Maria Różański (cc-by-sa) |
Do wodospadów Szklarki i Kamieńczyka, które zachwyciły Czartoryską, najlepiej z Cieplic wybrać się pociągiem. Są co dwie godziny, a za promocyjny "dobry bilet" z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby zapłacimy 5 zł (i przysługują żniżki ustawowe!). Jeśli wybierzemy Kamieńczyk, to jedziemy pociągiem do końca. Ze stacji Szklarska Poręba Górna do wodospadu dotrzemy w niecałą godzinę czerwonym szlakiem. Droga jest łatwa, jedynie ostatni odcinek jest mocno pod górę.
Jeśli chcemy zobaczyć wodospad Szklarki, to najlepiej wysiąść już na stacji Szklarska Poręba Dolna i stąd zejść do niego w trzy kwadranse czarnym szlakiem. Szlak czarny jest o tyle wart uwagi, że jest to szlak okólny, pozwalający zrobić pętlę dookoła miasta. Pozostając na nim możemy w niecałą godzinę wrócić do centrum kurortu, a idąc kolejną godzinę - dotrzeć do Kamieńczyka (na ostatnim odcinku trzeba zejść na szlak czerwony, ale wszystko jest bardzo dobrze oznakowane).
Śnieżne Kotły / fot. Aneta Pawska (cc-by-sa) |
Nie możemy już niestety, tak jak Izabela, odwiedzić hrabiny Schaffgotsch. Obecnie znajdujący się przy głównym cieplickim deptaku pałac jest zajęty przez filię Politechniki Wrocławskiej. Z zewnątrz prezentuje się naprawdę wspaniale, ma odnowioną i zadbaną elewację. W środku niestety niewiele się zachowało, właściwie tylko trzy pomieszczenia. Reszta jest całkowicie współczesna i przypomina tak naprawdę standardowy budynek użyteczności publicznej położony gdziekolwiek. Dwa z zachowanych pomieszczeń służą administracji, ostatnie – to niewielka aula. Nie są one dostępne do zwiedzania, ale jeśli zajrzymy tutaj w godzinach pracy, zazwyczaj wystarczy poprosić i można zerknąć na ocalałe zabytki.
Podobnie rzecz ma się w Bukowcu, w którym nie ma już, jak na początku XIX wieku, hrabiny von Reden. Założenie jednak odzyskuje swoją dawną świetność dzięki Fundacji Doliny Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej. Najłatwiej dostać się tutaj miejskim autobusem linii 3, która zatrzymuje się pod samym pałacem i folwarkiem. Ale uwaga – połączeń jest mało, bo nie jest to podstawowa trasa tej linii. Można też dojechać do Kostrzycy (połączenia z Jeleniej Góry do Karpacza przez Kowary) i ostatnie pół kilometra przejść wzdłuż bocznej drogi.
Bukowiec / fot. Fundacja Doliny Pałaców i Ogrodów |
Mimo że podróż Izabeli Czartoryskiej jest kojarzona głównie z Cieplicami, to prawie połowę swojego czasu na Śląsku spędziła w Starym Zdroju w Wałbrzychu. Podróż z Jeleniej Góry do Starego Zdroju nie będzie trudna, można skorzystać z jednego z kilkunastu pociągów. Jednak na miejscu czeka nas poważny zawód, bo z uzdrowiska niewiele już tutaj zostało. Tym razem jednak to nie czasy wojenne i powojenne przyczyniły się do degradacji tego miejsca. Nastąpiło to prawie sto lat wcześniej.
W 1868 roku na skutek prac górniczych naruszono warstwy wodonośne, co w ciągu pięciu lat doprowadziło do całkowitego zamknięcia zdroju. Jak napisał w 1875 roku goszczący tu dr Henryk Łuczkiewicz: stajemy na stacji Altwasser [obecnie Wałbrzych Miasto], zakurzonej czarnym pyłem węgli i licznych fabryk. Ruch tu wielki, wszędzie wozy wyładowane wyrobami z żelaza, węglami, duszno i ciemno, co na przybywającego niemiłe sprawia wrażenie. A przecież owo Altwasser było niegdyś bardzo miłym miejscem i licznie przez chorych odwiedzanym (...). W połowie naszego wieku rozszerzający się coraz bardziej przemysł górniczy zaczął coraz więcej miejsca zajmować, dawniej dla uprzyjemnienia pobytu tutejszych chorych przeznaczonego.
Zamek Książ / fot. Piotr Bieniecki (cc-by-sa) |
Dobrze ma się też Pałac Jedlinka, w którego zabudowaniach folwarcznych otwarto regionalny browar, hostel oraz hotel. Dotrzeć tu z Wałbrzycha można autobusem linii 5 lub pociągiem ze stacji Wałbrzych Główny w kierunku Kłodzka i Kudowy-Zdroju. Mimo że Czartoryska prawdopodobnie nie zajrzała do centrum, warto też poza Pałacem Jedlinka je odwiedzić. Jest to urocze małe miasteczko na cichy i spokojny weekend.
Ze Starego Zdroju (dziś dzielnicy Wałbrzycha) Izabela wróciła do Wrocławia (tu znowu do dyspozycji mamy kilkanaście połączeń kolejowych), gdzie zwiedziła między innymi ratusz i kościół św. Elżbiety. Możemy bardzo łatwo pójść w jej ślady, gdyż w ratuszu mieści się Muzeum Sztuki Mieszczańskiej (oddział Muzeum Miejskiego Wrocławia), które specjalizuje się w obiektach związanych z wrocławskimi warsztatami rzemieślniczymi oraz artystami od czasów najdawniejszych po współczesność.
Pałac Kornów w Pawłowicach / fot. Wojciech Głodek |
Także kościół św. Elżbiety, zlokalizowany tuż przy wrocławskim rynku, pozostaje otwarty przez większość czasu. Szczególnej uwadze polecamy najokazalszy element kościoła, monumentalną wieżę mierzącą przeszło 90 m i posiadającą u podstawy mury grubości blisko 3 metrów. Wieżę widać już wjeżdżając pociągiem od strony Wałbrzycha, gdyż tory są ułożone tak, aby wieża była cały czas na wprost. Kiedyś, gdy pociągi zamiast do Wrocławia Głównego, docierały do Wrocławia Świebodzkiego, było tak na całej trasie przez Wrocław, teraz tracimy ją z oczu kierując się w stronę Wrocławia Głównego w okolicach Grabiszyna.
Dla odwiedzających kościół turystów największą atrakcją jest czynny od kwietnia do października taras widokowy na wieży, z którego można zobaczyć rozległą panoramę Wrocławia i jego okolic, a w pogodne dni - nawet Śnieżkę.
Widok na Wrocław z dominującą wieżą kościoła św. Elżbiety / fot. Jar.ciurus (cc-by-sa) |
- 04:16:00
- 0 Comments