7 sierpnia | Śnieżne Kotły
04:16:00
7 sierpnia 1816 roku
Piotr Fidler zaprowadził Izabelę Czartoryską na Śnieżne Kotły
(które w Dzienniku określała
też mianem Śnieżnych Dołów). Wycieczka, jak wszystkie krótsze
bądź dłuższe wyprawy w Karkonosze, wzbudziła wiele emocji, toteż
jej pod wskazaną datą znajdujemy jej szczegółowy opis.
Przeszliśmy obok
Szklarki i jeszcze raz z zachwytem obejrzałam ten piękny zakątek i
prowadzącą do niego drogę. Następnie zamiast w prawo do
Kamieńczyka skręciliśmy w lewo; wspinaczka trwała prawie cztery
godziny, nas oczywiście nieśli w lektykach górale idący szybko
krokiem pewnym i śmiałym po drodze pełnej toczących się kamieni.
Turystów
na karkonoskie szczyty wnoszono lektykami już w XVII wieku. Z takiej
usługi skorzystać można było m.in. na trasie na Chojnik, do
wodospadu Szklarki czy na Śnieżkę. Warto zaznaczyć, że tragarze
na co dzień wykonywali inne zawody, zaś ta działalność stanowiła
okazję do zarobienia dodatkowych pieniędzy.
Oryginalne
lektyki sprzed wieków możemy dzisiaj zobaczyć w Muzeum Sportu i
Turystyki w Karpaczu.
Widok na Schronisko nad Śnieżnymi Kotłami / fot. Aneta Pawska (cc-by-sa) |
Po
dotarciu na szczyt, jak pisze Czartoryska, spoglądali na otaczający
krajobraz z pewnego rodzaju strachem zmieszanym z podziwem (...).
[Śnieżne Kotły] są to głębokie na 200 stóp przepaście o
ścianach stromo spadających w głąb, wypełnione niemal zawsze
śniegiem. Każdy zbliża się do skraju z trwogą, drżąc na widok
górali wspinających się i wiszących na występach skalnych ponad
przepaściami. W pobliżu odwiecznych śniegów, przez całe wieki
gromadzących się w przepaściach, można dostrzec najpiękniejszą
zieleń i wspaniałe kwiaty, których nigdzie indziej nie widziałam.
Świeża zieleń z jednej strony i widok ciemnej przepaści z drugiej
– oto obraz życia i przeznaczenia człowieka. (...) Oszołomieni
wspaniałym widokiem ruszyliśmy dalej, aby obejrzeć źródła i
wodospad Łaby już po stronie czeskiej. Udaliśmy się tam bez
paszportów, na szczęście nie zastaliśmy kapitana cyrkułu, tylko
przemytników.
Dodajmy,
że przemyt w tym czasie był bardzo popularne i spotkanie
przemytników w drodze na Śnieżne Kotły w XIX wieku nie był
niczym nadzwyczajnym. Podobnie jak drwale i grające na harfie lub
cytrze czeskie muzykantki stanowili oni stały element tamtejszego
krajobrazu i przydawali lokalnego kolorytu.
Czartoryska
obejrzała jeszcze wodospad Łaby, który jednak nie wzbudził w niej
specjalnego podziwu, następnie zaś pomyślano o krótkim
odpoczynku. Izabela Czartoryska pisze: Obiad spożyliśmy w domu
chłopskim zwanym budą, położonym na zboczu. Znajdują się one
wszędzie w górach dla wygody podróżnych, którzy w nich
odpoczywają w czasie wypraw w Karkonosze; można tam otrzymać
doskonałe mleko, kozi ser i chleb. Przynieśliśmy własny obiad,
którym podzieliliśmy się z panami Kleistem i Cezarem, dwoma
oficerami, którzy zrobili ten sam kurs. Oni zaś poczęstowali nas
dobrym winem, cytrynami i rumem. Wracając przez Piechowice
zatrzymaliśmy się u Piotra Fidlera, gdzie zostawiliśmy herbatę i
ciastka. Piotr poczęstował nas śmietanką i mlekiem i przyniósł
mi księgę, do której wielu podróżnych korzystających z jego usług
wpisało swe nazwisko; znalazłam tam podpis Marysi z pochwałą pod
adresem poczciwego Fidlera, ja dorzuciłam swoją i umieściłam
przyjazną uwagę dla tego niezwykłego człowieka.
Mały Śnieżny Kocioł na litografii barwnej C.T. Mattisa |
Schronisko nad Śnieżnymi Kotłami / fot. Karol87g (cc-by-sa) |
0 komentarze